Mój pierwszy 'prawdziwy' mikser, którym miksowałam dla Was ciasta przez prawie 2 lata! Obecnie służy mojej siostrze a jego miejsce zajął mój czerwony mruczek KA. Poczytajcie, co mam o nim do napisania. Może się przyda, jeśli właśnie się nad nim zastanawiacie… :-).

zdjęcie pochodzi ze strony kenwoodworld.com

Pierwsze wrażenie? Duży, ciężki, solidnie wykonany mikser. W stalowym kolorze. Dobra jakość wykonania bez tanich, plastikowych części. Ciężki. Bierzemy go do domu ze sklepu. Mąż może mniej szczęśliwy bo wydał kupę kasy, ja za to bardzo – w drodze powrotnej przekonuję go, że przecież cena jedna z niższych jak na roboty tej klasy i będzie mi służyć forever! :-).

W domu lokuję go na blacie, pod szafkami. Wtedy wydawał mi się ogromny, ale w porównaniu do obecnego KA jest jakby mniejszy… Pierwszy minus, który rzuca się od razu w oczy – brak możliwości wyboru koloru robota. Niby mało ważne, stalowo – srebrne wykończenie jest klasyczne, eleganckie, chłodne, ale… trochę szkoda. Kobiety mnie zrozumieją ;-).

Rozpakowuję resztę. Wspaniale! Oprócz trzech standardowych końcówek do miksowania: haku, stalowej przystawki miksującej (K-beater) i balonika do ubijania białek – końcówka flexi (silikonowa) do ucierania masła i zbierania ciasta ze ścianek misy*. Dla mnie rewelacja, miałam z nią styczność po raz pierwszy, byłam miło zaskoczona. I bez dodatkowych kosztów. Plus dla Kenwooda! O tyle ważne, że ta końcówka pracowała ze mną najczęściej.

Odpakowuję dalej – nie da się nie zauważyć – ciężkiego szklanego blendera kielichowego (1,5 L), który otrzymałam w zestawie. Świetnie! A i Mąż teraz jakoś przychylniej patrzy na ten wydatek.. ;-). Minus – jest naprawdę strasznie ciężki!

Jeszcze tego samego dnia zabieram się za kręcenie ciasta. Jak mogłabym czekać! Śrubą regulujemy położenie przystawek względem misy. Jest dobrze. Zaczynam ucieranie masła. Intuicyjnie wiem, jaką przystawkę wybrać, z łatwością się ją nakłada i obsługuje robota. Prosta regulacja, nie trzeba nawet sięgać po instrukcję. To lubię.

Duża stalowa misa robota ma dwa poważne minusy. Pierwszy to brak uchwytu. Nie rozumiem, dlaczego Kenwood każe nam dopłacać za kupno dodatkowej misy z uchwytem. Powinna być w zestawie! Ale dobra, nie będę roszczeniowa. Odtąd często Mąż pomaga przekładać ciasto do formy, zwłaszcza kiedy misa jest naładowana ciężkim ciastem… Drugi minus, który zaczął mi przeszkadzać dopiero po pewnym czasie użytkowania – kiepskie wykończenie spodu misy. Porównując na przykład do KA nie jest gładka od spodu, ma miejsce na zamocowanie w robocie, do którego cieżko dotrzeć podczas mycia. Nawet zmywarka nie daje rady. Wkurza mnie, mam wrażenie, że cały czas jest niedomyta… a sama nie mogę tam dotrzeć. Za to plastikowa nakładka na misę, chroniąca przed rozpryskiwaniem ciasta, mąki i cukru pudru podczas miksowania jest rewelacyjna, najlepsza jaką miałam w ogóle. Nawet z KA w ogóle nawet się nie równa. Nigdy wcześniej i potem nie miałam tak czysto wokół miejsca pracy!

Jak pracuje? Jego moc mówi sama za siebie. Nawet teraz nie pamiętam jaka była dokładnie, ale na pewno wyższa z możliwych. Dobrze miksuje ciasto, bardzo dobrze wyrabia drożdżowe, idealnie radzi sobie z ubiciem białek. Wyszły mi w końcu pierwsze bezy! Wiem już, co to znaczy ubić pianę naprawdę sztywno. Ubija tak szybko, że wiem także co to znaczy ją 'przebić'…

Zasadniczy minus? Głowica robota jest sztywno połączona z resztą body (odwrotnie niż w KA). Mikser mocno drży, kołysze się na boki, odbywa krótkie 'spacerki' po blacie podczas ucierania. Przy wyrabianiu ciasta drożdżowego lub chlebowego naciskam na niego całym swoim ciężarem by nie latał mi po blacie… Totalne rozczarowanie. 

Jest głośny. Nie jakoś szczególnie, ale jest. Głośniejszy niż KA, ale bardziej cichy niż roboty z niższej półki.

Kupując robot takiej klasy, myślimy również o przyszłości. Można do niego dokupić różne przystawki, m.in. misę do kręcenia lodów (jest fajna!) ale ich ilość jest ograniczona i nie ma dużego wyboru. Większy wybór jest do Kenwooda o klasę lepszego, droższego. Zorientujmy się najpierw, by nie być potem rozczarowanym.

Czy robot zrewolucjonizuje Waszą kuchnię? Zdecydowanie, jeśli wcześniej nie pracowaliście na żadnym robocie planetarnym. Dobra jakość za przystępną cenę. W skali 5 stopniowej zasłużył na stabilną 4. Czy siostra jest z niego zadowolona? Jest; powiedziała, że działa prawidłowo i tak, jak tego po nim oczekiwała, ale bez fajerwerków. Drożdżowe jednak woli wyrabiać w maszynie do chleba. Zaczęła nawet piec bułeczki, choć Victoria Sponge Cake w dalszym ciągu jest jej popisowym ciastem ;-).

Dlaczego wymieniłam go na KA? KA to było moje marzenie.

Zawarte w powyższej notce fakty wynikają z mojego doświadczenia w pracy z Kenwoodem Chef Premier (Premier Chef KMC570). I są oczywiście subiektywne, ale jak najbardziej szczere :-).

* Swój robot kupowałam w UK, końcówka flexi była na wyposażeniu; przed zakupem upewnijcie się, że u Was też jest dostępna w zestawie.

Zapraszam, podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Przeglądaj wpisy po składnikach:
Dziękuję za zamieszczenie komentarza.

Wszystkie komentarze czytam, choć niestety, nie dam rady na wszystkie odpowiedzieć. Zanim zamieścisz pytanie upewnij się czy nikt nie zadał podobnego (ułatwi Ci to wyszukiwarka zamieszczona w komentarzach). Komentarze z linkami mogą nie zostać opublikowane.

Autorka bloga

Opublikowano 378 komentarzy
Szukaj w komentarzach: